poniedziałek, 12 lipca 2010

Pieczarkowe zapiekanki

Na życzenie Wielasa zrobiłam zapiekanki z żółtym serem i pieczarkami. Przekąska jest niestety baaaaaaardzo kaloryczna i skoki cholesterolu gwarantowane, ale od czasu do czasu można sobie na nie pozwolić :)

SKŁADNIKI:
(dla dwóch osób)

6 grubych kromek chleba
12 plasterków żółtego sera - ja użyłam ser Gouda
15 dużych pieczarek
1/2 cebuli
sól
pieprz
oliwa z oliwek

PRZEPIS:

1. Na początek nastawiłam piekarnik na 200 stopni, żeby się porządnie rozgrzał. Następnie pokroiłam chleb na 6 grubych kromek i każdą kromkę posmarowałam oliwa z oliwek.

2. Pieczarki umyłam i starłam na największych oczkach tarki.

3. Cebulę posiekałam w kosteczkę.

4. Z 12 plasterków sera żółtego, 6 z nich pokroiłam w paseczki, żeby położyć na wierzch zapiekanki.

5. Pieczarki z cebulą poddusiłam na patelni na małym ogniu. Po uduszeniu warzyw odlałam wywar, który się z pieczarek wytworzył i zaczęłam komponować zapiekanki.

6. Na każdą z posmarowanych oliwą kromek chleba połozyłam najpierw plasetrek zółtego sera, następnie mieszankę pieczarek z cebulą i na to wszystko paseczki żółtego sera. Starałam się je ułożyć w ozdobną kratkę ale nie wyszło to do końca tak jak to sobie zaplanowałam. Żółty ser możecie też zetrzeć na tarce i od razu wymieszać z pieczarkami tyle, że ja miałam ser w plasterkach więc łatwiej było mi go pokroić.

7. Na koniec wstawiłam zapiekanki na 15 minut do rozgrzanego piekarnika i piekłam przez 15 minut. Przy każdym wpisie dotyczącym pieczenia zaznaczam, że czas pieczenia zależy od piekarnika. Przypominam o tym bo ja sama kilka razy przypaliłam dania bo zdałam się wyłącznie na wytyczne z książek kucharskich a jednak trzeba pamiętać, że każdy piekarnik jest inny i dania najlepiej pilnować i co jakiś czas zaglądać, żeby nie mieć przykrej niespodzianki.

8. Po 15 minutach zapiekani przełożyłam na talerz i dodałam ketchup.

Mniam, mniam, mniam! :)


6 komentarzy:

  1. nie jadłam dobrej zapiekanki od wieków...

    może pojadę do rodziców i im zaserwuję, to się ucieszą :) mama nam kiedyś takie robiła, ech - co za wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Drobna uwaga językowa - nie mówi się "made in home", a "made at home", natomiast jeśli nie jest się biegłym w jakimś języku obcym, lepiej pozostać przy nazwie w ojczystym języku. "domoweinspiracje" - brzmi dobrze.

    Pozdrawiam

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. jeszcze jedno - najlepiej zaś brzmi "home made"

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu,

    bardzo Ci dziękuję za komentarz :)

    Za nazwą stoi pewien zabieg komunikacyjny, o którym w skrócie chętnie opowiem.

    Moje potrawy mają metkę „Made In Home” – tak, jak niektóre produkty mają metki „Made in the EU” albo „Made in China” to ja im nadaję własną, domową :)

    Jeśli chodzi o język angielski to akurat jestem native speakerem, ale nie jesteś pierwszą osobą, która mnie poprawiała.

    Jeszcze raz dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że będziesz czytelnikiem mojego bloga :)

    Dobrego dnia!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Nina,
    Cieszę się, że zapiekanki przywołały wspomnienia z dzieciństwa :)Mam nadzieję, że będziesz do mnie zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć,

    Pierwszy raz jestem na Twoim blogu, i zaraz będę próbować wg Twojego przepisu makaronu ze szpinakiem i orzeszkami, a ze względu na męża oczywiście wzbogaconego kurczakiem:)

    Za to w piątek na kolację bardzo często serwujemy sobie takie właśnie zapiekanki, z tą tylko różnicą, że smażę pokrojone pieczarki na bardzo mocnym ogniu, aż zmienią kolor na bardziej brunatny, ciągle mieszając, żeby się nie dusiły. Nie wiem czy to wpływa na smak, ale za to zapach smażonych pieczarek z cebulką mnie powala:)

    Nie jestem wytrawną kucharką, ścisły umysł na to nie pozwala:) ale świetnie mi za to wychodzi odtwarzanie przepisów, więc jeśli zobaczę uśmiech na twarzy męża dzisiaj, to z pewnością będę często wracać na Twój blog:)

    Powodzenia i wytrwałości życzę,
    i mnóstwa wspaniałych smaków!

    OdpowiedzUsuń